wtorek, 13 maja 2014

Liebster Blog Award - magia czy co? O.o

Napisałam w tytule o magii, bo nominacja tego bloga, który właściwe jest zupełnie chyba zapomniany i porzucony, do nagrody LBA wydawało mi się zupełnie nierealne. XD Że ja [Roxy] lubię odpowiadać na te Wasze pytanka - odpowiem. Ale nie będę nominować żadnych blogów, ani nic. Tylko odpowiem za siebie na te pytanka. Jeżali reszta psychopatek też by chciała, możecie się dołączyć do tego posta. :)

Dziękuję/Dziękujemy Lily Adler za nominację!


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.


 PYTANIA: 

1. Co robisz, gdy nie możesz spać w nocy?
Serwuję po blogach (internecie) i słucham muzyki.
2.Co cię inspiruje?
Muzyka...
3. Masz GG xD?
Nie. ;(
4.Co sądzisz na temat ''współczesnej'' muzyki?
(Tu się trochę rozpisze. Może nie koniecznie na temat, ale i tak nikt tego nie czyta.)
Jest okropna! Artyści w ogóle się nie starają! Nie szanują fanów! Przedtem zespoły rockowe musiały grać naprwdę dobrą muzykę, żeby się przebić, a teraz ludzie patrzą tylko na to, jak ktoś się ubiera i jakie robi show! Piszą byle jakie piosenki, grają byle co... Wszystko komputerowo! Właśnie między innymi dlatego wolę słuchać muzyki z płyt i kaset. Myślę wtedy, że mogę posłuchać muzyki tak i takiej jakiej słuchali moi idole, a po za tym w tym tez jest urok. Na mp3 czy czymś podobnym wchodzisz w folder i puszczasz, a odtwarzając płytę musisz ją na początku przeczyścić, ostrożnie wszytko ustawić, ostrożnie obchodzić się z tym winylem, a potem słuchając masz poczucie, że z sekundy na sekundę coraz bardziej ją niszczysz i kiedyś w końcu już nic z niej nie będzie słychać. To samo się tyczy kaset. Musisz przewinąć taśmę, potem jak coś źle zrobisz to możesz tą taśmę zerwać i koniec, w końcu się zużyje... Słuchanie z tych 'starycg sprzetów' nadaje też taką atmosferę... Ja kiedy tak słucham czuję, że cofam się w czasie, Łatwiej jest mi sobie wyobrazić, jak to kiedyś było w studiu nagraniowym, jak to kiedyś przebijała się muzyka, jak ją tworzyli, w oparciu o co...
5. Jakich zespołów słuchasz?
Hohoho... Dużo tego... Wypiszę trak z... 10? Led Zeppelin, Queen, Guns N' Roses, Judas Priest, Black Sabbath, Iron Maiden, Deep Purple, Aerosmith, Metallica, Sepultura... I wiele, wiele, wiele innych...
6.Czy jesteś tolerancyjna?
Tak. Raczej tak.
7. Jakie owoce lubisz najbardziej?
Pomarańcze, truskawki, jabłka, maliny, poziomki, mandarynki.
8.Wolisz książki, czy filmy?
Hmm... Chyba książki. Dlaczego? Bo sama mogę sobie wyobrażać bohaterów, a nie, że podstawią mi jakiegoś aktora, który może mi się w ogóle nie podobać.
9. Horrory, czy komedie?
Raczej komedie... Co nie zmienia faktu, że czasem dobry horror jest fajny! :P
10. Odbija mi, wybacz.
Nie tylko Tobie! XD
11. Napisz o jakieś śmiesznej sytuacji, ok?
 Śmiesznej... Chyba nic mi nie przychodzi do głowy... Na tym blogu było kilka śmiesznych postów - luknijcie!

wtorek, 6 maja 2014

Happy Birthday Tina!!!!!!!!!!!!!!! :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Takie coś niecoś na urodzinki. Od Twojej ukochanej Roxy oczywiście!






Pewna brunetka o ciemno brązowych oczach kiedyś opowiedziała mi swoją historię. Posłuchajcie jej…
Dziewczyna o imieniu Justyna siedziała na huśtawce. Miała pięć lat. To był piękny dzień. Słońce grzało nie miłośernie. Na ulicy nikogo nie było. Ludzie chowali się przed upałem. Ona jednak wolała pozostać na świeżym powietrzu. Huśtała się wolno w przód i w tył… Nagle ktoś zawołał ją zza płotu. Był to starszy o kilka lat chłopak, o imieniu Chester. Zazwyczaj za nim nie przepadała. Ciągle tylko grał z kolegami w piłkę i wywyższał się. Chodził bez koszulki popisując się jak umiał. Po prostu go nie lubiła.
- Justyna! – krzyknął ponownie. Dziewczynka słysząc swoje imię odwróciła głowę. – Podasz mi piłkę? – zapytał wskazując na piłkę leżącą obok drzewa, na którym była powieszona huśtawka. Wzięła ciężką piłkę do piłki nożnej w swoje małe dziecięce rączki i rzuciła z całej siły na posesję sąsiada. Chester uśmiechnął się kpiąco i wziął piłkę. Chłopcy kontynuowali grę.
Pięć lat później…
Justyna miała już dziesięć lat. Wracała ze szkoły z plecakiem pełnym książek. Rozejrzała się trwożnie i przeszłą na drugą stronę ulicy. Otworzyła sprawnym ruchem bramkę. Upadły jej klucze. Schyliła się, żeby je podnieść, kiedy czternastoletni Chester uprzedził ją w tej czynności.
- Proszę. – powiedział nonszalancko podając jej upuszczony przedmiot.
- Dziękuję. – odparł i szybko się odwróciła. Z czasem jeszcze bardziej znienawidziła tego człowieka. Coraz bardziej działał jej na nerwy. Weszła do swojego pokoju i popatrzyła między szczeblami żaluzji przez okno. Chłopak odszedł. Już wchodził do siebie, kiedy któryś jego przyjaciel zawołał go od płotu. Wrócił się, aby porozmawiać z kolegą. Zaczęli się śmiać. Nagle Chester pokazał na jej okno i powiedział coś do swojego kolegi. Oboje zaczęli się śmiać. W dziewczynie aż wszystko się zagotowało. Chłopcy przybili sobie piątkę na pożegnanie i rozeszli się do domu. Brunetka otworzyła z impetem drzwi do swojego pokoju i wybiegła na ulicę. Skierowała się pędem do drzwi w domu obok. Mocno zastukała. Z wnętrza dobiegało dudnienie i wrzaski. Tak, to Chester słuchał swojej mrocznej muzyki. Kolejna rzecz, której nienawidziła. Nie mogła zrozumieć, co jest przyjemnego w słuchaniu na cały regulator walenia w bębny i dzikiego wrzeszczenia. Przecież o wiele przyjemniej było posłuchać co jakiś czas melodyjnej piosenki Whitney Houston albo Abby (Taaa... Jasnee… <przyp. aut.>). Po chwili drzwi nareszcie się otwarły. Stał w nich nie kto inny jak denerwujący sąsiad.
- Oo… Cześć. – przywitał ją tym swoim, według niego wyjątkowo pociągającym, uśmiechem. – Rozumiem, że…
- No właśnie nic, kurwa , nie rozumiesz! Jesteś skończonym idiotom! Najpierw robisz z siebie super pomocnego sąsiada, który będzie biegł z końca ulicy, żeby mi podnieść klucze z chodnika, a potem mnie obgadujesz za plecami?! Właśnie taki jesteś!
- Ej! Po pierwsze to ja cię wcale nie obgadywałem. Po drugie, czemu się tak wydzierasz?!
- I widzisz?! Nawet jakbym chciała cię lubić, to się nie  da, boo… - zatrzymała się w pół słowa. – Jak to mnie nie obgadywałeś?
- No nie.
- To czemu pokazałeś na moje okno i zacząłeś się śmiać, co?!
- Justyna! Nie pokazałem na twoje okno! Pokazałem na koniec ulicy. A reszty nie muszę ci mówić, bo jesteś jeszcze za mała, a po za tym czemu mam ci się spowiadać z moich rozmów z kolegami?! – dziewczyna obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem i odeszła do domu.
2 lata później…
Justyna siedziała na krawężniku przed domem z słuchawkami na uszach czytając książkę. Zastanawiała się, czy tylko muzyka tak zmieniła nagle jej życie, czy może po prostu wydoroślała? Było kilka opcji, w każdym razie na pewno już nie było tak jak dawniej. Gardziła popem – muzyką, której słuchała w dzieciństwie. Wybrała dudnienie i wrzaski. (< <przyp. aut.>) Myślała w inny sposób. Ta mała dziewczynka z warkoczykami zniknęła bezpowrotnie. Zastąpiła ją dorosła i zamknięta w sobie Tina. Nagle ktoś przesłonił jej słońce, rzucając na nią cień. Spojrzała w górę. Stał tam ten przystojny chłopak, którego wcześniej nie doceniała. On też pewnie wpłynął na zmianę w jej życiu. Był bardzo fajny. Sama nie chciała dopuścić do siebie myśli, że  się w nim podkochuje, chociaż  doszła do wniosku, że istotnie tak było. Lubiła patrzyć na niego, kiedy wracał wieczorem do domu. Miło jej było słuchać jak woła kolegów, aby iść razem z nimi do szkoły. Sama wracając szła wolno z nadzieją, że zobaczy za sobą jego smukłą sylwetkę. Czasem się tam pojawiał, czasem nie. Dopiero teraz dotarło do niej, że już niedługo może go stracić, bo wydorośleje. Kolejna rzecz, która okropnie ją denerwowała to fakt, ze miał dziewczynę. Wredną ździrę. Seksowną blondi z toną tapety na twarzy. Zachowywała się jak jakaś królowa. Justyna zastanawiała się jakim cudem on nadal z nią jest, skoro ona nawet nie wiedziała co to The Rolling Stones. Z resztą wiele razy potępiała rock. Mówiła mu, żeby wyłączył to żałosne wycie i krzyki. On jakimś cudem zawsze wtedy to robił, a ona puszczała z głośników swoje ulubione kawałki. Justyna wtedy tylko brała słuchawki i uciekała do parku, albo na plac zabaw, aby tylko odizolować się od głosu Shakiry czy innej gwiazdy popu. Nie mogła zrozumieć, dlaczego on w ogóle zadaje się z takimi dziewczynami? Chciał się popisać w szkole?
- Cześć. – powiedziała patrząc na stojącego nad nią Chester’a.
- Hej. – odparł. – Mogłabyś się przesunąć, bo mój kuzyn chciałby tu zaparkować samochód, a ty mu to skutecznie utrudniasz. – uśmiechnął się i podał jej ręke.
- Aaa… Jasne, jasne! – wykrzyknęła szybko podnosząc się z ziemi z pomocą sąsiada. Złapał ją w psie i spojrzał w oczy. Utonęła w jego tęczówkach. Przesunął ją w bok i dał znak kuzynowi, że już może ruszać. Brunetka poczuła pewnego rodzaju zawód, ale przecież miał dziewczynę. Czego się spodziewała? Że ją pocałuje i spędzą razem resztę życia? Dobre, hah.
2 lata później…
Zobaczyła tylko samochód wyjeżdżający przez bramę. Chester otworzył szybę i pomachał jej na pożegnanie. Padał zimny, listopadowy deszcz. Odmachała wpatrując się w przemoczoną szybę. Woda spływała po niej strużkami.
5 lat później…
Wysiadła z samolotu. Los Angeles prezentowało się bardzo ładnie. Poszła do swojego mieszkania, które udostępniła jej na jakiś czas ciocia, sama będąc daleko na wschodzie. Tego wieczoru zamierzała zapoznać się z okolicą. O siódmej wieczorem wyszła z domu. Nie ubrała czegoś specjalnego. Na to jeszcze przyjdzie pora. Podziwiała neony uliczne. Wszystko było tutaj takie niezwykłe. Niby okropne, nie nadające się do użytku, ale inspirujące. Niezastąpione dla prawdziwych artystów. Tego wieczoru wróciła późno do domu. Położyła się do łóżka, ale nagromadziło się w niej zbyt dużo emocji, aby dała radę zasnąć. Kolejnego wieczoru założyła czarną sukienką przed kolana, baz ramiączek, na to narzuciła ramoneskę. Do tego ubrała szpilki z ćwiekami i była gotowa. Rozpuszczone włosy falowały przy każdym kroku. Weszła do baru i aż zaniemówiła. Zobaczyła tak znajomą postać leżącą na ziemi, naćpaną do granic możliwości. Podeszła bliżej. Koledzy chłopaka, jak się domyśliła, odsunęli się na bok, robiąc jej dostęp do znajomego i wymieniając zaskoczone spojrzenia. Dziewczyna kucnęła przed przyjacielem i odgarnęła mu włosy z twarzy. Pozostali nie wydawali się jakoś przejęci jego stanem, a bardziej interesowała ich jej obecność tutaj.
- Obudzi się? – szepnęła za łzami w oczach pytająco.
- No jasne. – powiedział, jakby było to oczywiste i jakby właśnie zadała banalnie proste pytanie, brunet.
- Chester…  - szepnęła głaskając policzek chłopaka.
Po kilku dniach…
Dziewczyna wyszykowała się i wyszła. Poszła do mieszkania Chester’a. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Chłopak otworzył i zaprosił ją do środka.
- To masz może ochotę na coś mocniejszego? – zapytał uwodzicielskim tonem. Justyna uśmiechnęła się i pokiwała twierdząco głową. Chester nalał do kieliszków alkoholu. Wypili. Po trzeciej kolejce ich humory znacznie się poprawiły. Po siódmej… Cóż…
- Chester – zaczęła Justyna – koamcie! Wiesz?
- A ciebietesz… odparł.
- Naprawde?
- Tak. – brunetka usiadła na nim okrakiem, a on wpił się w jej usta. Upuścił trzymaną flaszkę. Justyna położyła go na kanapie, na której siedzieli. Zaczęli całować się coraz namiętniej i z coraz większym oddaniem…
Następnego dnia…
Justyna weszła do mieszkania, do Chester’a. Na wejściu pocałowali się przelotnie.
- Cześć, kochanie. – uśmiechnął się mężczyzna.
- Hej. – odparła.
- To wiesz… ja muszę coś jeszcze załatwić, ale jeżeli chcesz tu zostać to możesz. – w jego oczach można było dostrzec zagubienie.
- Z-zostanę. – odparła z wahaniem, patrząc mu prosto w oczy. Chłopak poszedł do pokoju obok. Justyna zajrzał i od razu zorientowała się o co chodzi. Podbiegła do niego i spojrzała w oczy.
- Kochanie, proszę, nie rób tego! – wyszeptała przerażona.
- Muszę, skarbie. – odpowiedział. Igła przekuła skórę mężczyzny, pozwalając zawartości strzykawki rozprzestrzenić się w jego  ciele.
Następnego dnia…
Brunetka obudziła się i ubrała. Nie miała dzisiaj ochoty spotkać się z chłopakiem, po wczorajszej akcji. Chciała się zabawić z kimś innym, poznać nowych ludzi. Przeszła przez ulicę i ruszyła w stronę popularnego baru, który sławił się jako miejsce najlepszych imprez dla młodych rockmanów. Osoby z zewnątrz, nie robiące kariery muzycznej też mogły tam wchodzić. Justyna była właśnie taką osobą. Weszła do środka. Muzyka na full, światła, alkohol, jedzenie. Usiadła na kanapie stojącej nieopodal i zaczęła spokojnie sączyć drinka, podśpiewując do kawałka Metalliki, lecącego z głośników. Nagle obok przysiadł się jakiś chłopak. Zmierzyła go wzrokiem i wróciła do poprzedniej czynności. Towarzysz siedzenia na kanapie i  nie robienia właściwie niczego milczał i wydawał się być zupełnie nieobecny.  Po kilkunastu minutach podszedł do niej jakiś inny chłopak. Popatrzył na nią, na mężczyznę siedzącego obok i zagadnął.
- Cześć, jestem Gerard, a to mój kolega, Frank. – przywitał się i ruchem głowy wskazał szatyna siedzącego na kanapie. Brunetka popatrzyła na niego, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu. Potem przeniosła wzrok na bardziej rozmownego z przyjaciół.
- Justyna, miło mi poznać. – opowiedziała. – Was obu – dodała po chwili.
- Czemu wcześniej nie widziałem, że w Los Angeles są takie piękne dziewczyny! – Gerard pokręcił głową i dopił do końca zawartość swojego kieliszka. Justyna chciała coś na to powiedzieć, ale nie zdążyła, bo nagle całe pomieszczenie rozświetliła fontanna iskier, wszystkie światła zgasły, a ludzie zaczęli głośno rozmawiać i rozglądać się dookoła. Powstało niemałe zamieszanie.
- No co się znowu dzieje?! – powiedział rozdrażniony Gee i odszedł. – Czy wszystko w porządku? – zapytał podchodząc do miejsca, które było samym środkiem całego zamieszania. Ponieważ nikt nie zgłosił, że coś się stało, chłopak przeprosił wszystkich i powiedział, żeby wyszli i że niestety impreza się dziś nie odbędzie. Wszyscy opuścili bar. Justyna została. Potem widziała się z chłopakami jeszcze nie raz… Ale tę historię opowiadał najczęściej swoim wnukom, mówiąc jak poznała dziadka. Dziadka Frank’a oczywiście!



HAPPY BIRTHDAY!!!!! :DDDDD